Dawno nie było takiego posta :) więc zapraszam na różności...
1) makaroniki - chodziły za mną już dawno, w końcu w Krakowie zdecydowałam się kupić.
2 i 3 - podejrzewam, że nie zgadłybyście, co to ;) jakiś czas temu w Gdańsku otworzyła się bardzo ciekawa kawiarnia, gdzie można kupić bardzo nietypowe desery - różowa kulka to sernik, a żółto-zielona - nie pamiętam dokładnie - deser limonkowy :) było pyszne, a i forma podania bardzo intrygująca :) na pewno tam wrócimy.
*truskawy - korzystajmy, bo sezon trwa krótko!
*wspominałam już, że kocham bez? Szczególnie ten biały i ciemnofioletowy! I ten obłędny zapach, mmm...
*sadzonki mięty, które dostałam od babci :) teraz rosną sobie ładnie na balkonie.
* nowe, czerwone szpilki :)
*a to mój napis na ścianie - bo nie pokazywałam :)
uznałam, że mam zbyt pustą ścianę... więc pewnego dnia wzięłam pędzel i farbę i zmalowałam napis :) część jednej ze ścian mam w tym kolorze, co napis. Reszta jest jasna, jak widać.
*a na taką ciekawostkę natknęłam się niedawno patrząc w statystyki bloga :P
*przedstawiam Wam Żelkę - przeuroczego królisia mojego chłopaka :)
Żelka chwilowo jest u mnie, ponieważ u mojego lubego ściągają azbest z budynku i jest straszny hałas - mała była strasznie wystraszona.
W ciągu dnia aniołek... ale późnym wieczorem i wczesnym rankiem - istny diabeł! Nie daje spać, biega jak szalona po pokoju i wszystkich meblach :P (dla wyjaśnienia - ona nie jest trzymana w klatce... w ogóle :P)
Czasem bywa, że kupię sobie jabłuszko, ale zapomnę, że je mam. No i będąc u lubego położyłam torebkę na ziemi... otwartą. Po jakimś czasie zauważyłam, że chusteczki były na drugim końcu pokoju, słuchawki wystawały... ale schowałam wszystko do torebki i nie rozkminiałam.
Później stojąc w korku chciałam wyciągnąć z torebki okulary przeciwsłoneczne (macając) i natknęłam się na coś mokrego...
sprytna, mała bestia :D zjadła prawie pół jabłka! Mieliśmy niezły ubaw :D
*Ostatnio robiłam dla Uli wisiorek sutaszowy - i w trakcie jego robienia tak na niego spojrzałam...
ON SIĘ DO MNIE UŚMIECHA! :D
i tym pozytywnym akcentem kończę notkę i wysyłam Wam uśmiech :)
Buziaki!
Truskawki uwielbiam i zajadam się nimi każdego dnia :))) Bez mam w ogródku tuż za oknem, ale niestety już przekwitł, a szkoda bo jest taki piękny jak kwitnie :))) Super szpile w fajnym kolorze :) Miętę też mam w ogródku, nawet się rozsiała z czego bardzo się cieszę, bo będzie można zrobić lody cytrynowo - miętowe i mojito :DDD A w ogóle to super zdjęcia i przepiękny uśmiech :DDD Aha, a ta kawiarenka w Gdańsku to gdzie, bo desery wyglądają smakowicie?
OdpowiedzUsuńAle świetny post. Aż uśmiech z rana miałam na twarzy czytając go. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie prywaty:-D Królisia przekochana! Bardzo podoba mi się napis na ścianie- pod każdym względem:-D Ale wydepilowane broszki wymiatają!!!!!!!!!!!!!!!!!hahahaahhaha Buziaki!
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam post z uwagą i uśmiechem. Ciekawa i radosna prezentacja.
OdpowiedzUsuńJaka ta Żelka śliczna! dasz pogłaskać?
OdpowiedzUsuńHistoria królika - zabawna:)
OdpowiedzUsuńmakaroniki wygladaja tak barwnie że dziwnie by mi sie je jadło :P a desery bardzo interesująco podane :)
OdpowiedzUsuńz truskawek korzystam ale tylko w formie koktajlu lub dodatku do płatków owsianych z jogurtem naturalnym 9tylko te formy mi pasują) :) mięta w doniczce mi sie marzy ale niestety nie mam gdzie ja trzymac :( buu... na szczęście suszonej mam pod dostatkiem z tatusiowego ogródka ;)
szpilki - nono :D bardzo kobiece
napis świetnie Ci wyszedł 1 ja zawsze koślawie :) a i pomysł ze zdjęciami bardzo fajny - ściana teraz wygląda bardzo ładnie
Żelka genialna - i imie jakos pasuje do tego na zdjęciu stworka :P
wisiorek śliczny i jego uśmiech tez :p i Twój cudowny :) piękna z Ciebie kobieta :)
ale słodki króliś :) czadowe szpile, no i jak zawsze musisz narobić człowiekowi smaka na coś słodkiego ;P
OdpowiedzUsuńale sympatycznie tu dzisiaj u Ciebie :)
OdpowiedzUsuńSuperaśny post :D
OdpowiedzUsuńfajne te zdjęcia, czasem warto coś innego umieścić, ciach Ci zazdraszczam a króliś fajny, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo fajny post :) Wisiorek uśmiecha się do mnie :) Ostatnie zdjęcie super :)
OdpowiedzUsuńmakaroniki, truskawki, czerwone szpile ahhhhhhh <3 <3
OdpowiedzUsuńtruskawy <3 mogłabym jesc na okrągło! :-)
OdpowiedzUsuńsłodki króliczek, agent! :D
uwielbiam oglądac taki mix zdjeć ;)) truskawki, moja słabość <3
OdpowiedzUsuńzapraszam do wzięcia udziału w moim rozdaniu, do wygrania 120 $ na zakupy w Sheinside :))
Wszystkie zdjęcia super :) Dobrze, że królisia nie jest trzymana w klatce, bo te królicze klatki to jakaś kpina jest. Uśmiałam się z wydepilowanych broszek, też mam czasem dziwne wyszukania, a ktoś notorycznie wyszukuje mnie pod hasłem "zrb sam zrb sam" (dokładny cytat) ;D
OdpowiedzUsuńZnowu smakowite zdjęcia :) Takiego serniczka bym chętnie spróbowała, szkoda, że Gdańsk jest tak daleko! Króliś podbił moje serducho, uroczy :)
OdpowiedzUsuńKrólik uroczy, Widać, że apetyt mu dopisuje;) Przepiękne szpilki i Ty bardzo uśmiechnięta;) a napis na ścianie super!
OdpowiedzUsuńAle masz boskiego królika!!!!!!!!!!!!!! Piękne fotki. Uśmiechnięty sutasz jest super. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńSłodka królinka:) My mamy adoptowanego uszaka z SPK:) A ta restauracja w Gdańsku to jak się nazywa ?:))
OdpowiedzUsuńTe desery są świetne :D A truskawki! :3
OdpowiedzUsuńa gdzie w Gdańsku dokładniej otworzyli tę restauracje?
OdpowiedzUsuńPodoba mi się taka zbieranina - post wyszedł Ci bardzo pozytywny :-) Desery prezentują się znakomicie, szpilki pierwsza klasa, napis na ścianie bardzo dekoracyjny, ale i tak powalają statystyki! :-) Uściski!
OdpowiedzUsuńJezu, jakie piękne ( i na pewno pyszne) desery! Dlaczego mieszkam na drugim końcu Polski? :(
OdpowiedzUsuńSuper post :) Mega pozytywna energia z niego bije :)
OdpowiedzUsuńmy strasznie kochamy miętę.. kupiłam w zeszłym roku w biedronce doniczkę, ale bardzo słabo rośnie... szukałam w sklepach sadzonek, pytałam znajomych, ale nikt nie ma, więc zazdroszczę Ci tej miętki, na pewno już ślicznie się rozrosła...
OdpowiedzUsuńwydepilowane broszki! :-O
OdpowiedzUsuńpadłam... ;-DDD