piątek, 27 lutego 2015

Moje pierwsze ŁADNE kartki

... a przynajmniej są ładne w moim odczuciu. Kartek do tej pory zrobiłam jak na lekarstwo, i tak naprawdę dopiero po zrobieniu tych dwóch jestem z nich naprawdę zadowolona.
Dla większości z Was pewnie są one przeciętne, ale ja jestem z siebie dumna :)
Chyba głównie dlatego, że się "przełamałam", bo do tej pory żyłam w przekonaniu, że po prostu nie mam wyobraźni do kartek.
Ale gdy Krysia w ostatniej paczuszce dorzuciła kilka kartek, pomyślałam sobie - czas zacząć działać.
Kupiłam sobie kilka papierków, które uznałam, że będą pasowały.

Kartki zrobiłam dwie, bo i dwie okazje:

50 rocznica ślubu moich dziadków


oraz narodziny mojego kuzyna :)




Sporo czasu zajęło mi zlokalizowanie sklepu, w którym można dostać tekturki do scrapbookingu - w końcu mi się udało, i to one mi się najbardziej w tych kartkach podobają :)
A w tej niebieskiej jak zauważyłyście, jest też frywolitkowy kwiatek - dostałam go od Ewy w ramach wymianki zimowej, ale o tym niebawem :)
(moim zdaniem ta frywolitka na kartce wygląda super!) Chyba muszę chwycić za szydełko i narobić trochę kwiatków, bo kto wie... może się wkręcę i będę robić więcej kartek? :)

PS. Przypominam o moim kosmetycznym rozdaniu, możecie się zgłaszać do jutra do północy - klik

Życzę wszystkim udanego, słonecznego weekendu! :)

sobota, 21 lutego 2015

Walentynkowa niespodzianka

Przed walentynkami dostałam totalnie niespodziewaną paczkę - odbierając ją byłam święcie przekonana, że to inna paczka. Na nalepce adresowej niewiele było widać... ale po dokładniejszym przyjrzeniu się okazało się, że nadawcą jest Krysia!
Postanowiła zrobić "zemstę" za to, że ja wysłałam do niej paczuszkę na święta ;)

Miałam niesamowitą radochę przy otwieraniu paczki...

Zacznijmy od tego, że była uroczo zapakowana...


A co znalazłam w środku?


Masę pięknych rzeczy: przede wszystkim cudną kartkę i mitenki...
Kartka jest cudna, jak wyciągałam ją z koperty to wręcz powiedziałam do siebie "pamiętałaś!" - chodziło o to, że Krysia wrzucała do siebie na bloga kilka walentynkowych kartek i ja napisałam, że najbardziej podoba mi się właśnie ta:


Mitenki odkąd je dostałam są codziennie eksploatowane :D bardzo je lubię - dotąd byłam zbyt leniwa na rękawiczki (moja skóra bardzo na tym cierpiała...) ale jak się już ma takie piękne mitenki, to żal nie nosić :D

A w ogóle - patrząc na zdjęcie przypomniało mi się, że Krysia wrzucając posta z biało-niebieskimi mitenkami miała czerwone paznokcie... ja z czerwonymi mam niebieskie :D


No i jeszcze zbliżenie na bransoletkę...

Jestem bardzo zadowolona z tego zdjęcia...
m.in. na tej bransoletce testowałam nowy sprzęt :D ale cicho-sza! O tym niebawem ;)

No a oprócz tego dostałam jeszcze serwetkę w serducha, przydasie w postaci kartek (boję się cokolwiek z nimi zrobić :D), brokatów, różyczek do kąpieli i herbatki yerba mate :)

ah! Była jeszcze wazelinka do ust, która nie załapała się na "porządne" zdjęcia, bo siedzi już sobie w kieszeni w kurtce :) no i była też czekolada... dobrze, że zaraz po przyjściu paczki zrobiłam zdjęcie:


Krysiu, DZIĘKUJĘ! Jesteś wielka, uwielbiam Twoje prace, ale Ty o tym wiesz :)
No a sama paczuszka sprawiła mi ogromną, niespodziewaną radość (oh, ja w ogóle ostatnio "nałykałam" się tyle radości, że to wychodzi poza jakąkolwiek skalę!)

Ah, zapomniałabym wspomnieć - dziewczyny, jesteście niesamowite :D rany, chyba będę jeszcze więcej piec, bo serwujecie mi takie komentarze pod postami o moich słodkościach, że normalnie rosną mi skrzydła!
Jakbyście mieszkały bliżej to bym Was zapraszała do siebie na słodkości :D

czwartek, 19 lutego 2015

Trochę zaległości...

Już jakiś czas temu udało mi się wygrać wyzwanie foto pt. "światło" w Art- Piaskownicy :)
tutaj screen...

Bardzo mnie to cieszy i motywuje, żeby powrócić do zabawy z aparatem :)

+ u Hubki trwa zabawa "pokażesz nam swój zimowy widok z okna?" -  postanowiłam dołączyć. Co prawda u mnie już śniegu nie ma, ale cyknęłam fotkę, kiedy jeszcze był :)
a oto mój widok z okna...


A oprócz tego... ostatnio mam szczęście w rozdaniach :) pod koniec roku udało mi się wygrać candy z ozdobami świątecznymi, później u MruMru, a następnie u Czerwonej Filiżanki - oby tak dalej, hihi ;)

a to moje wygrane:
u MruMru:


Dostałam śliczne, dekupażowe pudełeczko, które oczywiście spodobało mi się najbardziej ;)


Tył...


A w pudełeczku kosmetyki i nie tylko:
krem do rąk, balsam do ciała, dezodorant w kulce, kuracja olejkiem arganowym, serum do twarzy,  srebrny flamaster, herbatki, zaparzacz w kształcie serca oraz babeczkowy komplecik - widelczyk i łyżeczka




Dziękuję!

U Czerwonej Filiżanki - tutaj zostałam wyróżniona, ponieważ filiżance najbardziej spodobał się mój link (mieliśmy podać link do ciekawego kanału na yt, ja podałam Pentatonix- niesamowici artyści, generalnie do tworzenia muzyki w większości utworów używają tylko głosu :) basy itp... Polecam posłuchać, nie pożałujecie  - KLIK :))


dostałam kawkę, czekoladę, herbatki i całe mnóstwo próbek kosmetyków (w tym tusz do rzęs - malutki, idealny do torebki)


Pozdrawiam :)
niebawem dalsza część zaległości... :)

poniedziałek, 16 lutego 2015

Słodkości... (cz.11)

Czyli to, co tygryski lubią najbardziej ;)
Zacznę od śniadania walentynkowego... czyli śniadania dla mojego ukochanego...
Oczywiście, musiało być słodkie ;)


Zdecydowałam się na pancakes z wieloma dodatkami, zainspirowałam się tym postem. Oczywiście moja skromna wersja takiegoż śniadania nawet się nie umywa do tego, które możecie zobaczyć klikając w odnośnik wyżej.

+ proszę nie zwracajcie uwagi na odwrotnie położone sztućce... :P


Do picia - świeżo wyciskany sok pomarańczowy (kocham! Koniecznie z miąższem, ale mój luby nie lubi, jak mu coś w kubku pływa...
więc przed przelaniem do kieliszka przecedziłam jeszcze sok przez sitko :))



W miseczkach serek waniliowy, m&m's, mus truskawkowy i bita śmietana


no i jeszcze golden syrup - przepis znajdziecie tutaj.


 no i gwóźdź programu...


nowa malutka patelnia specjalnie do pancakes spisuje się świetnie!
 przepis na pancakes - klik




Na stole znalazła się też walentynkowa serwetka...
dostałam ją w prezencie od kochanej Krysi, ale o tym już niebawem :)


Pozostając jeszcze w temacie walentynkowym - dzień przed walentynkami obieraliśmy z Patrykiem orzechy włoskie do ciasta marchewkowego i trafiły nam się takie dwa cudaki :)


Jeśli chodzi o ciacho marchewkowe - może nie wygląda pięknie, ale uwierzcie, w smaku jest naprawdę pyszne :)
co prawda ta wersja nie do końca wyszła - mogła posiedzieć ciut dłużej w piekarniku, ale i tak jest pyszna. 
Ciacho jest bardzo sycące...


 wszelakie bakalie, ananasy itp. zostały u góry - dlatego dolna warstwa taka biedna ;)


przepis - klik. Polecam! :)

A tutaj pieczone oponki... oczywiście robione na tłusty czwartek :)
nie wyszły powalające, a więc i przepisu nie podaję :P


Następne słodkości...
Słyszałyście o smażonych lodach?
Ja jadłam takowe podczas którejś z wizyt w restauracji...
I ostatnio wzięło mnie, żeby takie zrobić w domu... ;)



wyglądają jak jakieś pulpeciki :D
ale smakują super... panierka z płatków kukurydzianych i wiórków kokosowych... przepis znajdziecie tutaj.

Moja wersja wyszła biedna, bo to tylko tak na spróbowanie :D ale obiecuję poprawę... zrobię je z jakimiś dodatkami, pożądnie obfocę i wrzucę na bloga ;)

Do tego całego słodkiego wypadałoby podać kawę...
a więc przedstawiam piękną tajską kawusię - i mimo, że za kawą nie przepadam, to taką bym nie pogardziła!


A post zakończę bardziej wytrwanym akcentem - jajkami w kokilkach :) Zrobiłam je na niedzielne śniadanie, piekłam 15 minut, wyszły na twardo... następnym razem wyjmę je wcześniej, bo wolę jajka na miękko :)


zainspirowałam się tym wpisem, tam też znajdziecie przepis :)
Moim zdaniem to ciekawy pomysł na zaserwowanie jajek w trochę inny sposób :) ja na pewno będę częściej korzystać z tego pomysłu.

Wybaczcie mi za jakość większości zdjęć, ale dopiero dzisiaj odzyskam lustrzankę ;)
część zdjęć z wymianek, które pokażą się w następnych postach, też będzie jeszcze robiona cyfrówką... ale już niedługo :)
(o rany, jak sobie pomyślę, ile mam zaległości... ile paczuszek do pokazania... to nie wiem, kiedy ja to wszystko ogarnę!)

Zaczął mi się kolejny semestr studiów... miałam 3 tygodnie wolnego, jak to zleciało?! W takim tempie? Czas jest bezczelny!
Ale dzisiaj wracają moi rodziciele po 2tygodniowym bajkowym urlopie, yaaay!

Gratuluję wytrwałym, którzy dotrwali do końca postu ;)
Przesyłam buziaki i życzę udanego tygodnia!

czwartek, 12 lutego 2015

Sutaszowe cuda...

... od Mebeliny :)
jakiś czas temu na blogu Kasia pokazała swoje tworki, za które chciałaby się wymienić.
I chociaż sama sutaszuję, to jej kolczyki tak mnie zauroczyły, że postanowiłam napisać z propozycją wymianki.
Bardzo spodobały mi się kobaltowo-złote kolczyki, ale niestety były już zajęte... ale oprócz nich spodobały mi się jeszcze zielone, są ogromne :)
Kasia mnie uprzedzała, ale mimo wszystko jestem zaskoczona ;)
Za to wyglądają zabójczo!
Zobaczcie same:


Co więcej - można je nosić na 3 sposoby - jak wyżej, bądź jak na tym kolażu.


Strasznie mi się spodobały, gdyż jak pewnie wiecie - mam rude włosy i zielenie pasują do nich idealnie :)

Jak wyżej wspomniałam, strasznie spodobały mi się kobaltowo-złote kolczyki, ale był zajęte... więc Kasia postanowiła zrobić mi niespodziankę!

 Piękne kobaltowo-szare kolczyki :)

Dla porównania wielkości...


Do tego dostałam jeszcze...



Oprócz tych wszystkich pięknych kolczyków dostałam jeszcze przydasie, takie jak zakładka do książki, drewniane klamerki, herbatki, serwetki i papilotki na muffiny ;)


Mnie Kasia poprosiła o bransoletkę z mrożonych agatów lub kilka szydełkowych gwiazdek. Oto co wysłałam:
(pierwsze 2 zdjęcia są słabe, bo robione w sztucznym świetle zaraz przed zapakowaniem i wysłaniem paczuszki)

Zamorek ecru, 2 bransoletki - jedna właśnie z mrożonych agatów, druga z koralików toho. Do tego trochę przydasi i...


6 szydełkowych gwiazdek, które nie załapały się na wspólne zdjęcie ;)

+ bransoletka w plenerze...

Zachęcam do odwiedzenia bloga Kasi - zobaczycie tam sutaszowe, dekupażowe (i nie tylko) cuda!
Jest to kolejna wymianka zaliczona do udanych, obie jesteśmy bardzo zadowolone.
Kasiu, dziękuję raz jeszcze :)