wtorek, 28 lutego 2017

Kocyk temperaturowy (2)

Czyli wygląd mojego kocyka z ostatnim dniem lutego :)


Jak widać - pojawiły się pierwsze zielone kwadraty! Mam nadzieję, że będzie ich jak najwięcej w marcu :)

Ogólnie pierwsze dwa rzędy już ze sobą połączyłam (będę na razie łączyć poziomo, a pionowo na samym końcu). Zrobiłam "szew" na zewnątrz, bo gdzieś w inspiracjach widziałam kocyk łączony w ten właśnie sposób i spodobał mi się. Każdy kwadrat jest wtedy jakby oddzielony od siebie.
Ale teraz naszły mnie wątpliwości... czy nie lepiej schować ten szew pod spód - bo póki co jeszcze mogę się cofnąć, skoro jestem na początku...

Tutaj w miarę go widać:

A tutaj lewa strona - szew niewidoczny


Jak myślicie? Jak byłoby lepiej - z widocznym szwem na zewnątrz, czy wewnątrz?

Ahh, i muszę się pochwalić - moje kwadraty zostały wyróżnione w styczniowym etapie kocykowym :)
dostałam z tej okazji 3 piękne, błękitno-turkusowe motki Drops Paris od sklepu wełnabawełna, za które pięknie dziękuję!:)




Przesyłam buziaki i życzę nam wszystkim, aby w marcu zawitała już wiosna! :)

piątek, 24 lutego 2017

Słodkości (cz.21)

Do tego posta polecam zrobić sobie kawę i najlepiej jeszcze pokusić się o coś słodkiego ;)
Pokażę Wam moje najnowsze słodkie "wyczyny", chociaż... może nie takie najnowsze, bo ostatni słodki post był daaawno temu!

Na pierwszy ogień tort, który zrobiłam na 50tkę mojego taty - na imprezę rodzinną.
Już od dawna chodziły za mną te kremowe róże, ale nie miałam odpowiedniej tylki. Urodziny taty zmobilizowały mnie do zaopatrzenia się w nią :) (i przy okazji kilka innych, których jeszcze nie miałam w swoich zbiorach :D). Róże zrobiłam z pomocą tylki Wilton 1M (chyba najbardziej popularna).
Przepis - klik. Krem jest na bazie bezy szwajcarskiej, trochę z nią roboty, ale warto :) na pewno jeszcze nie raz go wykorzystam.
Do wersji brązowej dodałam nutellę.

Kremu zostało mi bardzo dużo, więc wykorzystałam go do kruchych, babeczkowych spodów, które zrobiła moja mama :)


Drugi tort również zrobiłam na 50tkę taty, ale dokładnie w dzień jego urodzin - na świętowanie w kameralnym gronie :)
Wzór koszyczka chciałam wypróbować już dawno, więc jak nadarzyła się okazja - zrobiłam :)

Biszkopt - niezawodny z MW, krem na bazie śmietany, na zewnątrz - krem na bazie czekoladowej kremówki i mascarpone.


I przekrój - zdjęcie fatalne (robione wieczorem telefonem), ale widać piękny kontrast między kremem śmietankowym i czekoladowym ;)

Jako trzecia - włoska tarta z ricottą - klik. Na zewnątrz wyglądała całkiem ładnie...

Natomiast w środku - jak to określił mój tata - jak pasztet ;D
no i miał rację. Myślę, że to wina zbyt mocno rozdrobnionej czekolady - masa zlała się w całość i zabarwiła ricottę, a skórka mandarynki wygląda tutaj jak starta marchewka :D
Ale zapewniam, w smaku była ok, chociaż mnie osobiście ricotta raczej nie ujęła (używałam jej pierwszy raz)

Następnie - jedno z moich ulubionych ciast - Devil's Food Cheesecake. Mocno czekoladowe, mokre ciasto przełożone warstwą sernika... jest ciężkie, ale takie lubię najbardziej :)
niebo w gębie!

No i przechodzimy do mniej urodziwych zdjęć, bo - nie zawsze mam przy sobie lustrzankę, czasem mam pod ręką tylko telefon... a pogoda słaba, światło też... no ale coś tam widać :)

chałwowiec bez pieczenia - dla fanów chałwy pozycja koniecznie do wypróbowania :)

Tutaj ciasto "resztkowe" - zostało mi trochę ciasteczkowego piasku z innego ciasta, więc miałam spód. Na to dałam krem z masła orzechowego i mascarpone, na to banany i śmietana i...
świeżo starte, prawdziwe kakao przywiezione z Dominikany przez moją ciocię :) wiedziała, co mi kupić! <3

A teraz... przed Wami... piernik staropolski :D skusiłam się na niego pierwszy raz w życiu, i to była bardzo dobra decyzja! Dojrzewał ponad 3 tygodnie... i w życiu nie jadłam lepszego! Teraz co roku będę robiła taki piernik, polecam baaaardzo ;) przepis - klik

No, ale żeby nie było, że zawsze mi wszystko wychodzi... :P
ciasto drożdżowe mnie nie lubi, co próbuję je okiełznać, to zawsze kończy się to fiaskiem. Dlatego nie lubię ciasta drożdżowego, chyba jakieś fatum nade mną ciąży :)
Ale... na zajęciach piekliśmy różne pyszności, i koleżanki zrobiły rewelacyjne, pół-drożdżowe rogaliki z marmoladą. Postanowiłam spróbować, dać sobie jeszcze szansę...

No i zobaczcie jak wyszły - niektóre wyglądają, jakby wytykały mi język!
Haha, nie wiem, co robię nie tak :P pocieszał mnie tylko fakt, że w smaku były bardzo dobre.

I jeszcze jedna wtopa - miała być tarta z budyniem kawowym, budyń wyszedł bardzo rzadki... mimo to jakoś nie ogarnęłam faktu, że mam ciasteczkowy spód i wyjmowane dno, więc podczas pieczenia zostało to bardzo szybko zwerfikowane :P
Ja chciałam tartę wyrzucić, ale mama mnie powstrzymała. I w sumie słusznie. Doszłam do wniosku, że  nie powinna stracić na smaku, bo kawowy budyń częściowo wsiąkł w ciasteczka. Zresztą na górę jeszcze przyszło masło orzechowe i śmietana, więc wyglądała ok ;) a w smaku - była pyszna, byłam bardzo pozytywnie zaskoczona (i szczęśliwa, że posłuchałam się mamy)
Więc gdyby któraś z Was chciała taką tartę zrobić - forma nie może mieć wyjmowanego dna :P
przepis - klik

I na koniec klasyk - Pavlova z owocami, ale bardziej chciałam pokazać moją nową szpatułkę... ;)


Życzę wszystkim słodkiego weekendu! ;)

sobota, 18 lutego 2017

Podaj dalej - podsumowanie

Kochane moje, bardzo Wam dziękuję za wszystkie miłe słowa, radość i gratulacje! :*
Czytając te wszystkie komentarze unosiłam się jeszcze wyżej nad ziemię :)

Z racji wczorajszego dnia kota, dzisiaj będzie częściowo kocio ;)
a chodzi o podaj dalej, które ogłosiłam u siebie dosyć dawno, bo we wrześniu. Na podstawie wskazówek wysłałam do dziewczyn takie drobiazgi:

do kgosi powędrowały dwie filcowe podkładki pod kubeczki





oraz dwie pary kolczyków (wkrętki i wiszące):



Natomiast do Czarnego Kota powędrowała dziecięca podusia (moja pierwsza styczność z maszyną i powiem szczerze, że wyszło ładnie i jestem z niej bardzo zadowolona ;))


Oraz zielony koszyczek zrobiony z Hooked Zpagetti
(zdjęcie dość... wiosenne - w tle kwiaty... ahh, jak bym chciała już wiosnę!)

Do każdego zestawu dorzuciłam trochę przydasi, coś słodkiego oraz herbatki, ale nie robiłam już zdjęć. Z tego co wiem, to dziewczynom upominki przypadły do gustu, co mnie bardzo cieszy :)

Udanego weekendu!

poniedziałek, 13 lutego 2017

Błyszczące, eleganckie kolczyki

Dzisiaj chciałabym Wam pokazać stonowane, ale błyszczące kolczyki. Do ich zrobienia użyłam kryształków Swarovski rivoli Black Patina 8mm i Silver Patina 12mm. Do tego Toho Galvanized Aluminium oraz Opaque Jet. Bigle srebrne diamentowane.




Ciężko uchwycić efekt Patiny, szczególnie jeśli się je oplata koralikami. 

Kolczyki zgłaszam na wywanie "niech się błyszczy, niech się mieni" w KTM


A tak poza rękodziełem...
Muszę się Wam pochwalić!


od dwóch dni jestem... narzeczoną!
Latam ze szczęścia... ;)