piątek, 5 lipca 2019

Ślub, ślub i po ślubie...

... a przecież jeszcze przed chwilą rezerwowaliśmy salę. Chwaliliśmy się terminem...
i minęły te dwa lata. Czas leci niesamowicie szybko.
A to całe obmyślanie dekoracji, planowanie... to był cudowny, piękny czas.
Czasem aż mi smutno, że to już po...

Jak się pewnie domyślacie, właściwie wszystkie dekoracje na salę robiłam sama - z pomocą najbliższych mi osób. Miałam mnóstwo wymarzonych łapaczy snów, które kosztowały nas ogrom włożonego czasu. Ale zaczęłyśmy już w październiku, więc miałyśmy sporo czasu.
Kwiaty na salę kupowałyśmy w piątek o świcie na giełdzie kwiatowej w sąsiednim mieście.
Wymarzyłam sobie fuksjowe piwonie. I chociaż dużo osób odradzało - i prawie się ugięłam (bo to za dzikie...) - to na krótko przed ślubem postanowiłam wrócić do pierwotnego pomysłu. Jak to mówią - pierwsza myśl jest najlepsza. I wiecie co? Nie żałuję. Ten kolor przecudownie ożywił stoły... a same piwonie, kupione jeszcze w kulkach, przecudnie się rozwinęły na wesele. Uważam, że dekoracje kwiatowe wyszły nam przepięknie, a do tego duuużo niższym kosztem, niż przy zamówieniu z kwiaciarni.

Na zdjęciu kosz pełen kwiatów - zaraz po wyjściu z giełdy ;)



Chciałam być na tyle ambitna, żeby zrobić też butonierki, ale zamiast podpatrzeć wcześniej jak się je robi, włączyłam sobie filmik w piątek wieczorem... i z przerażeniem doszłam do wniosku, że nie mam żadnego drutu florystycznego. W związku z tym w sobotę rano zaraz po otwarciu pojechałam z tatą do najbliższej kwiaciarni - mówię do Pani, że chciałabym kupić 4 butonierki... Pani pyta: "na kiedy?" ja odpowiadam - NA JUŻ... 
Na szczęście bez problemu Pani florystka zrobiła nam butonierki na miejscu.
Później już było na luzie - makijaż, fryzura, nawet był czas na herbatę i ciacho.
I tak jak wcześniej się nie stresowałam - tak w momencie ubierania sukni złapał mnie stres. I nie opuścił aż do przysięgi.
Goście później mówili nam, że w Kościele wszystko wyszło tak pięknie, że w ogóle się nie stresowaliśmy... hahaha taaaaak :D ale może pomyśleli tak dlatego, że na stres reagowaliśmy śmiechem.
Ale było PIĘKNIE...
Najbardziej cieszyło mnie to, że ci wszyscy goście byli tam dla NAS. A byli prawie wszyscy zaproszeni. Niesamowite uczucie...



Świeżo upieczeni nowożeńcy:


A to zdjęcie uwielbiam... radość aż z niego kipi ;)

Teraz czekamy na zdjęcia od fotografa (już przebieram nóżkami!), żeby sobie przypomnieć te piękne chwile.

Pozdrawiam - świeżo upieczona żona ;)
(no, z miesięcznym stażem, hehe)

niedziela, 3 lutego 2019

Komplet (mojej) biżuterii ślubnej

Dzisiaj przychodzę do Was z czymś magicznym...
...a mianowicie z kompletem biżuterii, który zrobiłam dla siebie na swój ślub.
Będzie teraz grzecznie czekać w pudełeczku jeszcze niecałe 4 miesiące ;)
nie mogę się doczekać!
A z kompletu jestem bardzo zadowolona. Kolczyki początkowo były dłuższe - pomiędzy dużymi rivolkami a łezkami były jeszcze mniejsze, a dokładniej - po 1 sztuce jak z bransoletki.
Jednak po zawieszeniu na uchu okazało się, że są zbyt ciężkie, więc finalnie składają się z 2óch elementów.


Kryształki w kształcie łezek oplatałam pierwszy raz, przy drugiej musiałam się trochę namęczyć, ale udało się ;)




A tak prezentują się plecki kolczyków:


jak Wam się podobają? Podzielacie mój entuzjazm, czy niekoniecznie? ;)

środa, 23 stycznia 2019

Srebrny lariat

Witajcie,
pod koniec zeszłego roku brałam udział w kilku prywatnych wymiankach. Na potrzeby jednej z nich powstał prosty lariat z koralików Toho Galvanized Aluminium. Właściwie jest to kolor srebrny z taką ciepłą poświatą, więc w zależności od światła może wydawać się nawet delikatnie złoty.



Zakończyłam go ślepymi końcówkami, ponieważ miał być do wiązania, ale w przypadku normalnych końcówek możnaby z niego upleść jakąś ciekawą formę, na przykład taką (tylko musiałby być trochę dłuższy):



Do kompletu zrobiłam jeszcze bransoletkę.


Moja wymiankowa para była zadowolona, ja także :)
Muszę Wam powiedzieć, że polubiłam lariaty, bo chociaż robi się je bardzo mozolnie, to efekt końcowy wynagradza poświęcony czas :)

U Was też takie mrozy?:)
Ciepełka życzę :)

środa, 9 stycznia 2019

Poświątecznie...

Witajcie w Nowym Roku :)
mam nadzieję, że dobrze go zaczęłyście. 
Oby był owocny pod względem rękodzielniczym, ale nie tylko - zdrowia i samych sukcesów dla Was!
Dla mnie ten rok będzie bardzo wyjątkowy, niestety zapowiada się też smutny...

Dzisiaj przychodzę do Was z postem jeszcze świątecznym, zdecydowałam się zrobić 2 bombki przestrzenne - robiam je pierwszy raz i jestem całkiem zadowolona :)

pierwsza - z domkiem otoczonym płotem i 3 choinkami


Druga - 3 choineczki


Na łączenia przykleiłam delikatną, cienką białą koronkę.
Mogłam w sumie wrzucić te zdjęcia przed świętami - wpasowałyby się w klimat...
jednak nie mogłam się zabrać za zgranie zdjęć, więc są dopiero teraz.

Trzymajcie się ciepło!


środa, 28 listopada 2018

Naszyjnik, kolczyki i cała reszta

Hej!
Mam za sobą piękną wymiankę z Jolą :) więc muszę się Wam pochwalić efektami!
Ja poprosiłam Jolę o kartkę na urodziny mojej mamy. Ale tę gwiazdę pokażę za moment ;)
Najpierw to, co ja wykonałam dla Joli:

długi naszyjnik na sznurkach woskowanych z koralikami z kolorach, o które poprosiła sama zainteresowana:

tak prezentuje się na ludziu - myślę, że całkiem wdzięcznie :)


Dla córki Joli wykonałam także dość długie, eleganckie kolczyki - mam nadzieję, że przypadną jej do gustu:

Ode mnie poleciała jeszcze zakładeczka decu i pudełko - jednak jakimś cudem nie mam zdjęcia tego drugiego, więc pożyczyłam od Joli:


I teraz pora na gwiazdę ;)
karteczka miała być w delikatnych kolorach, z motywem lilii - bo moja mama uwielbia te kwiaty :)
Kartka była zapakowana w piękne pudełeczko i przewiązana wstążką

a w środku pudełka... (zdjęcia pożyczone ;))


Oceńcie sami - czyż nie cudowna? Ja jestem zachwycona, również samą nietypową formą ;)

Ale to nie koniec...
dostałam jeszcze przepiękny planer ślubny w marynistycznym stylu:

Znów karteczkę w nietypowej formie ;)
w środku był tag z kilkoma słowami do mnie.

I coś, co mnie totalnie zaskoczyło:
Łapacz snów! I to podwójny!
Ahh :) Jola wyczytała w którymś moim wpisie, że na swoim ślubie wymarzyłam sobie mieć popodwieszane na sali łapacze...

Oprócz tych cudowności były jeszcze 2 wielkie paczki m&m'sów (strasznie szybko znikły! :o) oraz biała herbatka :)

Ta paczucha wywołała u mnie uśmiech od ucha do ucha, który trzymał się cały dzień ;)
jeszcze raz pięknie Ci dziękuję kochana!


Mamy koniec listopada, podejrzewam, że jesteście po uszy zakopane w pracach świątecznych ;)
ja właściwie też, umówiłam się też na kilka wymianek i teraz ścigam się z czasem, żeby zdążyć.
Swoją drogą - wow, już za kilka dni ten magiczny grudzień!
Dzisiaj rano moim oczom ukazał się biały dywan za oknem ;) piękny widok! 
Szkoda tylko, ze temperatura na plusie...
No cóż, mam nadzieję, że może w grudniu poleży trochę dłużej :)

Pięknego dnia!

poniedziałek, 12 listopada 2018

Haftowana broszka

Witajcie :)
ostatnio wpadłam w szał wymianek - na jedną z nich miałam przygotować broszkę w odcieniach niebieskiego/turkusu.
Postanowiłam, że jej centrum będzie stanowić ceramiczny kaboszon - pięknie popękany. Kupiłam ich kilka, wszystkie akurat w odcieniach niebieskiego :) uważam, że są śliczne.
Kaboszon oplotłam koralikami toho i fire polish. Zobaczcie, jak wyszło:







Jak Wam się podoba? :)
ja muszę przyznać, że broszek nie noszę, dlatego w mojej twórczości powstało ich bardzo niewiele.

Udanego tygodnia dla Was!

środa, 31 października 2018

Szydełkowana torebka

Dobry wieczór :)
Dziś przychodzę do Was jeszcze z letnimi zdjęciami...
Trafiłam kiedyś na kurs jak wykonać torebkę z t-shirt yarn/zpagetti (tutaj) i postanowiłam się z nim zmierzyć.
No i nawet coś tam wyszło ;)
wymyśliłam sobie marynarskie kolory:




Zużyłam jeden cały motek. Torebka wyszła dosyć ciężka.
Wisi sobie w szafie - w tym sezonie nie zdążyłam się nią nacieszyć, ale wierzę, że w następnym będę mogła ją dumnie prezentować do letnich stylizacji :)
Szybko się ją robi, także jeśli dysponujecie chwilą wolnego czasu - polecam :)