czwartek, 28 września 2017

Łapacze snów

Witajcie w ten słoneczny dzień!:)

Dzisiaj chciałabym Wam pokazać m.in. łapacze snów - jakiś czas temu naszedł mnie kaprys, żeby sobie zrobić łapacz. Powstały nawet dwa... pierwszy - klasyczny, biały:


Drugi trochę rystykalny, serwetkę dostałam od znajomej i wykorzystałam ją właśnie do tego projektu:

Oprócz tego już daaaawno temu zmalowałam napis na bawełnianej torbie, ale nie jestem pewna, czy już ją pokazywałam :)
Ta była dla mojej kuzynki.
Nie wiem jak Wy, ale ja jestem wielką fanką takich torbo-siatek! Szczególnie latem :)

Latem powstał też świecznik do ogrodu z tego tutoriala - pierwszy zrobiłam z zielonej Hooked Zpaghetti, ale niestety nie mam zdjęć. Drugi, z użyciem lnianego sznurka - poniżej:
Zdjęcie robocze, wybaczcie :)

Taki świecznik rewelacyjnie wygląda na tarasie czy w ogrodzie, szybko się go robi, a w dodatku to fajny sposób, żeby wykorzystać resztki sznurków ;)

Powoli zbliża się weekend, więc życzę Wam, aby był kreatywny! ;)

czwartek, 21 września 2017

Folkowe tace śniadaniowe

Jakiś czas temu zrobiłam na wymiankę dwie tace śniadaniowe z motywem folkowym.Trzeba przyznać - motyw robi robotę ;) kontrastowe wzory w połączeniu jedynie z białym tłem prezentują się super! Dla wzmocnienia efektu zdjęcia zrobiłam na moim temperaturowym kocyku ;)





Dłoń dla zobrazowania wielkości tac:

Jak Wam się podobają takie kolorowe, energetyczne klimaty?
Ja uwielbiam!
Szczególnie miło będzie patrzeć na takie kolory jak przyjdzie zima...
no, ale przed nami jeszcze kolorowa jesień ;) mam nadzieję, że będzie słoneczna!
Tego sobie i Wam życzę ;)

wtorek, 12 września 2017

Słodkości (cz.23)

Dobry wieczór!
Dawno nie było słodkiego posta - powoli nadrabiam ;)
wybaczcie, że o tej porze takie słodkości pokazuję... :D
(o ile ktoś tu jeszcze dzisiaj zajrzy)

1) Tort a'la ombre z moimi pierwszymi, maślanymi różami (byłam z nich bardzo zadowolona ;))
W środku moje ogródkowe borówki w połączeniu z bitą śmietaną i startą czekoladą o zawartości 70% kakao - przepyszne połączenie!

2) Tort na Dzień Matki:

3) Tort w kształcie dużego cupcake'a na urodziny siostry :)

4) I słodki bałagan na torcie dla 13letniej Ani:

 5) Pozostając w urodzinowym klimacie - na swoje urodziny do pracy zrobiłam sporo cupcake'ów w dwóch wersjach - jogurtowych z limonkowym kremem i czekoladowych z czerwonymi porzeczkami.
Uwierzcie - jak zobaczyłam taką ilość, to aż urosłam ze szczęścia - skojarzyło mi się to z kawiarnią :) a komplementów dostałam tyle, że do końca dnia uśmiech nie schodził mi z twarzy.
Niekromnie mówiąc - babeczki wyglądały obłędnie, ale niestety zdjęcia telefonem tego nie oddają :(



6) W czasie sezonu na porzeczki zrobiłam Pavlovą, dodałam do niej też truskawki:

7) Poniższy sernik to taki mój składak - trochę twarogu, trochę mascarpone ;) na spodzie herbatniki maślane z dodatkiem masła orzechowego, na górze - moje ogródkowe borówki.

8) Sernik z tahini - niespodziewanie kremowa konsystencja, ale chyba nie moje smaki - za to jeśli ktoś lubi chałwę, to jak najbardziej polecam.

9) Może komuś kawałeczek sernikobrownie...? ;)

10) I na koniec zdrowy, kolorowy owocowy deser:

Ahh, lato lato i zaraz po lecie...
mam nadzieję, że zdążyłyście nacieszyć się jego dobrami - w szczególności w postaci owoców ;)
ja powoli będę się przerzucać na cięższe, jesienne smaki - karmel, figi, czekolady... no i dynia! Koniecznie do zrobienia - sernik z dynią i cynamonem... mniam!

poniedziałek, 4 września 2017

Kocyk temperaturowy (8)

Dzisiaj na szybko wstawiam sierpniowe postępy w kocyku:


powoli zaczynają mnie irytować te żółcie w połączeniu z ciemną zielenią :P
i chociaż jestem ciepłolubna, to patrząc na kocyk nie mogę się doczekać niebieskich kwadratów :P

Miłego wieczoru!

sobota, 2 września 2017

Migawki z weekendu w Wilnie...

... i nie tylko.
Ale zacznijmy od Wilna ;)
Dokładnie tydzień temu o tej porze kończyliśmy leniwy poranek i kierowaliśmy się w stronę pięknego punktu widokowego położonego pod miastem. Aż ciężko uwierzyć, że to było już tydzień temu...
Nie wiem, czy wspominałam - ale z tym Wilnem to było tak: na początku sierpnia powiedziałam narzeczonemu, że koniecznie musimy gdzieś razem wyskoczyć - choćby na weekend (na dłuższe wakacje w tym roku nie mogliśmy sobie pozwolić ze względu na pracę). Miałam wymyśleć miejsce... ale Patryk szybko mi napisał, że on już wymyślił, ale... mi nie powie ;) więc tak naprawdę do końca nie wiedziałam, gdzie jedziemy. 
Zgadywałam jeszcze jak już byliśmy kilkaset km od domu ;)
Totalnie nie spodziewałam się takiego kierunku!


Podczas jazdy sprawdzałam atrakcje i co warto spróbować na Litwie, chociaż mój luby już miał wszystko obcykane :)
Droga nas trochę zmęczyła (ok.9h z przerwami) - szczególnie jego.
Ale warto było ;)

Poniższe zdjęcia zrobiłam w drodze na punkt widokowy, o którym pisałam na początku posta:
podwieszany most i kwiaty, które skojarzyły mi się po trochu ze storczykami:

Mijaliśmy także sad... ta soczysta zieleń mnie zahipnotyzowała...


Tego dnia zaliczyliśmy aż 3 punkty widokowe, a więc widzieliśmy stolicę Litwy z każdej perspektywy: stare miasto, nowe (na zdjęciu poniżej), oraz tereny leśne ;)

Oczywiście widzieliśmy też najbardziej znane zabytki, ale my raczej należymy do osób, które od muzeów wolą zapuścić się trochę dalej i zobaczyć mniej komercyjne "rzeczy".
Chociaż muszę przyznać, że liczba kościołów zrobiła na mnie wrażenie...
tak samo jak kościół Piotra i Pawła - moja przyjaciółka powiedziała, że KONIECZNIE musimy tam iść. I chociaż raczej nie zwiedzamy kościołów, to ten zrobił na mnie ogromne wrażenie - w środku wszystko było w rzeźbach - ściany, sufit... coś pięknego! Nie żałuję i polecam :)

Było krótko, intensywnie, pięknie!
I chociaż w niedzielę padało, to w zasadzie zobaczyliśmy wszystko, co chcieliśmy :)
Powrót ze względu na pogodę był nużący, ale... wracaliśmy zadowoleni (no, chociaż mojego mężczyznę musiałam poprosić o uśmiech do zdjęcia - wyszło jak wyszło :D - coś a'la "uśmiech nr 5")

I odbiegając od Wilna...
całkiem niedawno przez tydzień byłam sama w domu - zaowocowało to takimi małymi przyjemnościami na świeżo wyremontowanym tarasie (oh, jak ja dawno nie czytałam książek!):


Staram się też biegać (w październiku półmararon...) i wstyd się przyznać, ale ostatnio kiepsko mi to idzie... u mnie jest mało terenów do biegania, ale kilka razy się wybrałam w poszukiwaniu nowych tras - np. wczesnym porankiem w sobotę... i zotałam nagrodzona takimi widokami:

mgła unosząca się nad łąkami... cisza, zero ludzi, samochodów, pokrzykiwania żurawii...
oj warto czasem zwalić się z łóżka o 6:30 w weekend!

Trochę się rozpisałam, powstał z tego taki off topic :)
ale czasem potrzebna jest mała odskocznia od rękodzieła i tematów pokrewnych...
a sama bardzo lubię takie posty u innych. Kiedyś pisałam ich więcej - inni chyba też.

Pięknej soboty Wam życzę!